Posts

Showing posts from January, 2021

Zimowe potwory..

Image
.. a dokładnie przetwory ale bardziej to pierwsze przychodzi mi na myśl, kiedy myślę o kombinacji kwaśnej cytryny, imbiru i dodatku miodu, który zupełnie nie radzi sobie z fatalnym, według mnie, przeważającym smakiem imbiru. No nic, trzeba lubić - ja nie lubię, ale zrobiłam dzisiaj coś takiego, bo bardzo się staram nie marnować jedzenia ;)     marz - art fine | Facebook  

Wszystko ma znaczenie

Image
Wszystko ma znaczenie, wierzymy, że nasz mały wkład w rehabilitację Julki też.         marz - art fine | Facebook  

Czegoś koniec, czegoś początek

Image
Przez chwilę myślałam, żeby pomalować sobie paznokcie do tego zdjęcia, ale... co ja będę udawać kogoś, kim na co dzień nie jestem? ;) Na zgliszczach mojego ekranu widać moje dłonie (a to i tak nie jest ta najgorsza wersja) - efekt mojej ciężkiej pracy - 30-stu lat zaniedbywania jelit - od mleka modyfikowanego, kilogramy cukru, chiński fast food i sam najgorszy syf pod pseudonimem "żywność" jaki wszyscy mamy w tych czasach w zasięgu ręki, zaniedbywania nerek - powiedzmy krótko - między innymi z powodu nadmiaru soli i przede wszystkim wątroby - skutki farmakologii, kosmetyków, pestycydów, papierosków i alkoholu. Taaaa.. nie mam się za bardzo czym chwalić.. Na drugim planie są moje zdrowe ręce. To już jest efekt n i e w y o b r a ż a l n i e  ciężkiej pracy, zdeterminowania i mojej wiary, że AZS można wyleczyć. Pytacie często o to, więc dzisiaj w prostej instrukcji, dosłownie w kilku zdaniach powiem Państwu jak poprawić stan skóry zaledwie w miesiąc. Biorąc pod uwagę fakt, ze AZ

Jestem!

Image
Rozgościłam się, mam nadzieję, że na dobre - a przynajmniej, że chociaż na dłużej 😉 Ja i mój dotychczasowy wkład z facebook'a jesteśmy teraz i tu! Weno trwaj, a ty moje drogie życie mimo tego, co jeszcze przede mną pozwól mi robić to dalej. Zapraszam na ciąg dalszy, Marz 💗 marz - art fine | Facebook

Bardzo Wam wszystkim dziękuję

Image
I stało się to, czego jeszcze niedawno nie miałabym śmiałości sobie nawet wyobrazić - 500 osób lubi tą stronę na facebook'u - dla mnie to jak 500 szans na przywrócenie komuś zdrowia i normalnego życia. Chciałabym serdecznie wszystkim Wam podziękować, każdemu z osobna i wszystkim razem (szczególnie tym pierwszym 67- miu osobom, które szczególnie pamiętam, które były ze mną od początku, na dłuuuugo zanim miałam możliwość wziąć się za to na poważnie, bo dzięki Wam moja największa obawa - zwątpienie, nigdy nie pozwoliła mi z tego zrezygnować). Osobno chciałabym też podziękować mojemu mężowi, bo zaufał mi, mimo, że nie jestem lekarzem, i pozwolił mi zająć się synem tak jak "miałam przeczucie", że będzie lepiej. Często mamy różne zdania i sam dobrze wiesz, jak wtedy jest między nami (nasi sąsiedzi też 😉 ) - potrafisz mnie zrównać z ziemią jednym zdaniem, ale kiedy toczę wojnę z całym światem, zawsze jesteś po mojej stronie. Nie byłoby ani mnie, ani nas gdybyś mi na to wszyst

(nie) "jesteś sam gdy upadniesz"

Image
(Obecny, radosny nastrój przedświąteczny ma się nijak do tego co dzisiaj wrzucam, ale chyba chciałabym wreszcie przestać to w sobie nosić.) Nic w ostatnim czasie nie trafiło we mnie jak puenta z #16hotchallenge2 Araba. AZS niszczyło nas od środka - czyli sam stan zdrowia syna, widok jego skóry, niewiedza i przede wszystkim niemoc związana z tą chorobą.. i od zewnątrz - ludzie wokół nas ("specjaliści" i niektórzy "oni", którym się wydawało, że jak są starsi to wszystko wiedzą lepiej).  Raz w ciągu całego piekła w jakim tkwiłam przez prawie dwa lata usłyszałam "a jak ty się masz kochanie?". Nie lubię się nad sobą użalać ale uczciwie przyznam, że trochę mi tego brakowało 😉 Tym bardziej, że nie miały takiego gestu te osoby, których wsparcia najbardziej potrzebowałam. A co ciekawego oni mieli mi wtedy do powiedzenia?  -"Przejdź w końcu na mleko modyfikowane. Twoje mleko mu szkodzi!" -"Dlaczego on jest taki czerwony?" -"Byliście z tym w

Dobra bakteria teraz w lepszej cenie!

Image
Dzielę się z Państwem traumą jaką przeżyłam kiedy AZS pochłonęło nasze życie, żebyście wiedzieli, że nie jesteście z tym sami. Dzielę się dietą, która przywróciła mojemu dziecku zdrowie a nam normalne życie, bo sama życzyłabym sobie usłyszeć o tym 3-4 lata temu. Dzielę się przepisami (bezglutenowymi i bezmlecznymi) które mam nadzieję ułatwią Państwu wyjście z tej choroby. Dzielę się produktami spożywczymi, które sama sprawdziłam i wiem, że są bezpieczne są dobrej jakości i godne uwagi. Podzieliłam się też z Państwem informacją o najlepszym według mojej wiedzy i mojego doświadczenia probiotykiem - narine, od firmy NARUM. Ich oferta jest szeroka więc często pytacie mnie Państwo o konkretny produkt, jaki używam. Żeby nie było żadnych wątpliwości, zawsze był to narimax (kapsułki 200mg) w niebieskim opakowaniu - ten produkt sprawdziłam na sobie i swojej rodzinie, i tego produktu jestem pewna. Ponieważ mowa o żywych kulturach bakterii, zależy mi na odpowiednich warunkach przechowywania produ

Co ma wspólnego wątroba, palenie i AZS? (tylko dla dorosłych)

Image
Od dawna mi się wydawało, że jestem zwolenniczką zdrowego stylu życia. Od niedawna dopiero wiem, co naprawdę jest zdrowe i szczerze zależy mi na szerzeniu tej wiedzy, zwłaszcza wśród osób chorych na AZS. Nigdy jednak nie byłam i nie będę odpowiednią osobą, żeby przekonywać kogokolwiek do rzucania palenia. Sama nie palę "już" albo "jeszcze". Rzucałam tyle razy, ile przeciętna dziewczyna decyduje się przejść na dietę i kolejny raz nie powiem, że to na pewno koniec bo nie wiem, co jeszcze mnie w życiu spotka. Dlatego Tobie też nie powiem "rzuć" ale mimo wszystko posłuchaj, dlaczego warto 😉 Od lat się powtarza, że palenie powoduje raka płuc. Myślę, że jest to odwracanie uwagi od całej gamy konsekwencji pochłaniania toksycznego pożywienia, brudnej wody, leków, alkoholu i, w końcu, efektu jaki dym papierosowy zostawia ale nie na płucach tylko właśnie w wątrobie, której funkcje oczyszczania organizmu dawno stały się historią. AZS nie jest chorobą ale objawem cho

Mam się czego bać

Image
Ostatni post kończyłam zdaniem - "zaraz zwariuję". Nieznane w skutkach konsekwencje zjedzenia nowego produktu przez syna wyłączają mnie z życia jak dawna migrena. Wysypka, duszności i kaszel lub wstrząs anafilaktyczny i strach o jego życie - to może trwać do kilkunastu minut, czasami do kilku godzin czy nawet całej doby. Ile by to nie było, nie potrafię funkcjonować dopóki nie jestem pewna, że to już po wszystkim. Nie mogę się skupić na niczym innym jak oddech i ogólny stan syna, nawet wtedy, kiedy sytuacja jest w miarę opanowana - zła, ale stabilna. Nie gotuję, nie sprzątam, prawie nie jem, nie mogę spać, pisać, ani niczym się zająć. Nie snuję planów na "później", nawet jeśli dotyczą "pojutrze" bo z przerażeniem obserwuję sekundy, które zbliżają lub oddalają nas od izby przyjęć. Uwierzcie mi, że wizja przekroczenia progu izby przyjęć i obecne procedury związane z "bezpieczeństwem" i "opieką" medyczną w tych szczególnych czasach sprawia

Ty nas lepiej nie "prowokuj"

Image
Lekarze i dietetycy oraz Janusze i Grażyny internetu czerpiący wiedzę od tych pierwszych często odradzają metodę eliminacji produktów z diety alergików, nawet tych potencjalnie szkodliwych ponieważ "grozi to niedoborem składników odżywczych". A czy z powodu braku w codziennej diecie np. fioletowej marchwi też nabawimy się niedoboru niezbędnych do życia składników? A przecież lata wstecz była ona tak popularna jak dzisiejsza, pomarańczowa odmiana najpopularniejszego warzywa. Czy zawsze mieliśmy dostęp do bogatego w enzym - bromelainę ananasa? Ma tyle cennych dla zdrowia właściwości.. Nawet ziemniaki, źródło potasu, codzienność w diecie każdej polskiej rodziny, pojawiły się w Polsce dopiero 300 lat temu.. Mimo to, eliminować nie można, tym bardziej w diecie dziecka ale prowokację poleca się bez opamiętania, zdrowego rozsądku i jakiejkolwiek wiedzy o alergiach i AZS. Na grupach dla rodziców codziennie widzę d z i e s i ą t k i zdjęć skóry niemowląt i dzieci - całkowite zalane

AZS pokazało jaką naprawdę jestem zołzą

Image
Nigdy nie byłam zazdrośnicą. Chociaż zawsze znalazł się ktoś bogatszy, ładniejszy, zgrabniejszy, mądrzejszy czy bardziej wysportowany - nie przeszkadzało mi to bo miałam na to wpływ (ćwiczyłam - traciłam kilogramy, malowałam się - wyglądałam, pracowałam - zarabiałam, itd.).  Później miałam jeszcze mniej powodów, żeby czegokolwiek komuś zazdrościć. Miałam przystojnego męża, fajne mieszkanie, dobrą pracę... I widocznie było za dobrze, bo wpadłam na genialny pomysł, że pora na dziecko 🙂 Pierwsze trzy miesiące nie były złe. Urodził się zdrowy, ładnie jadł, rósł i przybierał na wadze, nic nie wskazywało nadchodzącej tragedii. Zanim skończył 3 miesiące zdążyliśmy pojechać na pierwsze wspólne wakacje. Za pół roku już nic nie będzie jak kiedyś, ja też.  Jeszcze na wakacjach zwróciliśmy uwagę, że nie mogliśmy sobie poradzić z ciemieniuchą (była nawet na brwiach). Pierwsza czerwona plama pojawiła się na policzku. "Skaza białkowa" stwierdziła położna, kazała odstawić nabiał i kąpać mło

Dziel się dobrymi zmianami z nową kolekcją biżuterii "MARIOLA" 🤣

Image
Ja dzisiaj podzielę się z Państwem nienaukowymi wnioskami wykluczenia z życia telewizji. Badanie przeprowadzono na 3,5 latku. Przeżył 😀 Miesiąc temu kiedy mój syn miał dokładnie 3 lata i 4 miesiące używał 3-ch polskich słów, liczył do 10 po angielsku i potrafił naśladować odgłosy zwierząt. Nie chciał powtarzać żadnych nowych słów, wyrażeń, imion, nic.  Nie chciał także próbować nowych zabaw, nie potrafił się dłużej niczym zająć. Dużo marudził. Były dni niekończącego się uspokajania na rękach u mnie lub u taty. Często się złościł, rzucał wszystkim, co miał pod ręką. Nie pozwalał mi bawić się z nim jego zabawkami ani częstować się jego jedzeniem. "Lubił mnie" 🙂 ale choć był ze mną dzień w dzień, wyraźnie zaznaczał swoją prywatność i coraz trudniejszy charakter. Bardzo mi go brakowało. Na dworze był zupełnie innym dzieckiem, był otwarty na znajomości, wspólne zabawy i wszystkie atrakcje placu zabaw. Inni rodzice też mieli ten problem, więc kiedy on był zajęty własnym rozwojem

Co jeść, czego nie jeść czyli jak wyleczyć AZS

Image
Dużo osób mnie pyta, co właściwie jem. Zawsze mówię o tym, że zdrowo, szczególnie ekologicznie ale widzę, że brakuje konkretów więc dzisiaj opowiem co jem teraz, bez obaw, że objawy AZS powrócą, oraz szczegółowo opiszę unikanie jakich produktów pomogło mi z tego wyjść, z podziałem na to co jadłam i czego nie jadłam w każdym okresie. Nic nie cofnie straconego czasu ale ta dieta sprawia, że wraca zdrowie sprzed wielu lat. CZĘŚĆ I Przede wszystkim nic na co pozwolimy sobie zmagając się z AZS nie może rozszczelniać jelit, dlatego nie jem nic, co zawiera nabiał. dokładnie białka pasteryzowanego mleka krowiego (czekolada, ser, masło, śmietana, itd.). Drugim takim elementem, którego nie ma w mojej diecie jest gluten. Nie jem nic co zawiera albo może zawierać gluten (m.in. pszenne i żytnie pieczywo, ciasta, panierowane kotlety, nie pije nawet piwa - są najczęściej pszeniczne).  Na początku nie jadłam żadnych ziaren ani zbóż, nawet bezglutenowych, tak długo aż objawy AZS zniknęły zupełnie, i je

Pierwsze od dawna takie danie

Image
Jedna z sieci hipermarketów ma w ofercie wegańskie, kokosowe bio jogurty (naturalne, brzoskwiniowe i z mango). Dodałam taki ostatnio do dyniowego gulaszu. Aż mi trudno się było do tego przekonać bo nie przepadam za ani za kokosem ani za posmakiem owoców w daniu mięsnym :)) a ponieważ już nie raz wyrzucałam cały obiad, tym razem, zanim kokosowy jogurt, którego żadne z nas nie lubi trafił do gulaszu, spróbowałam smaku na odłożonej, mniejszej porcji. Szczerze? Nie wiem. Mam z tym daniem wrażenie jedzenia jajka z pomidorem - niby smaczne i zjem ale nie do końca mi to pasuje 🙂 mąż spróbował, podziękował, kęsa może przełknął ale nami nie przejmujcie się wcale :))) Kokosowy gulasz z dyni to łatwe do zdobienia, przy czym ciekawe i trochę egzotyczne danie - na pewno warto spróbować! Dzisiaj dzielę się tym niezwykłym przepisem. 4 średnie ziemniaki 1/4 małej dyni hokkaido cebula pomidorki koktajlowe - tak akurat, żeby zabarwiły sos (około 10 szt.) pierś z kurczaka, według uznania (1-2 piersi)

Dieta w AZS. Skąd biorę pomysły?

Image
Rzadko trzymam się sztywno przepisów. Jeśli chciałabym upiec coś, czym bez obaw mogłabym poczęstować syna, przepis nie mógłby zawierać glutenu, nabiału, cukru rafinowanego, jajek, jabłek, cytrusów, niektórych orzechów i wiele, wiele innych. Dlatego wszystko co znajdę jest (zazwyczaj) dla mnie bardziej inspiracją. Skąd je brać? Dobrym źródłem jest oczywiście internet z całą masą stron i blogów dedykowanym zdrowemu odżywianiu, polecam szczególnie te "specjalistyczne" w większości bezglutenowe, zazwyczaj prowadzone przez mamy i żony alergików, oraz same alergiczki - zaklinaczki nudnych, zdrowych dań 🙂 Moim faworytem jest Bezglutenowe jadło autorstwa Agi Bednarskiej. Kupiłam parę książek kucharskich plus coś w formie wydrukowanego e-book'a i one też są dla mnie źródłem inspiracji ale swoje kosztują... I kleją się wszystkie od miodu... A coś pomiędzy? Jest, i jest to zdecydowanie moje ulubione źródło pomysłów na odkrywanie nowych smaków. Są to magazyny dostępne w  sklepach ze

Lody z.... wody po ciecierzycy

Image
Jest już trochę po sezonie na lody ale te warto spróbować mimo pogody! 3 składniki (tylko 3!) Woda po ciecierzycy Łyżeczka miodu (albo ile kto lubi, ja wcześniej dałam łyżkę - były za słodkie) Łyżka mocnego espresso albo innej rozpuszczalnej kawy. Ja zagotowałam kawę z topinamburu w małej ilości wody, żeby uzyskać efekt mocnego espresso (oczywiście lody nie muszą być kawowe. Zamiast espresso można dodać owocowy syrop). Ze słoiczka 350 g zostaje mało wody ale to wystarczy na porcję dla dwóch osób. Wodę po ciecierzycy ubiłam na sztywną pianę, dodałam miód, zmiksowałam, dodałam kawę, zmiksowałam. Wyłożyłam masę na talerz i włożyłam do zamrażarki na kilka godzin (warto wcześniej przygotować sobie stabilne miejsce 🙂 ). Lody można podawać z wafelkiem lub/i czekoladą. Koniecznie pochwalcie się efektem jeśli będziecie robić! 🙂 marz - art fine | Facebook

"To się nigdy nie skończy...?" (AZS)

Image
Jeszcze niedawno mój mąż na widok moich dłoni mówił, że wyglądam jakbym pod kosiarkę wpadła. Taaa... jeden z jego lepszych komentarzy na ten temat. Początek był bardzo niewinny - drobna wysypka na dłoniach. Niezauważalnie moje życie zmieniało się w koszmar kiedy zaczęła swędzieć, regularnie coraz mocniej. Mogłam się do kości dodrapać a to i tak nie ustawało.  Po kilku miesiącach skóra zrobiła się bardzo sucha - mogłam powierzchnią dłoni robić dziury w rajstopach. Jednak najgorzej wspominam moment kiedy znikąd zaczęły pojawiać się kilkumilimetrowe rany, głównie na palcach. Czułam jakby coś od wewnątrz przebijało się przez warstwy skóry i rozrywało naskórek. Skóra w tym miejscu robiła się czerwona, swędziała, kłuła i piekła jednocześnie, otwierała się rana i pojawiała się krew... Ciężko mi było uwierzyć, że mogło być jeszcze gorzej. Do tej pory ze wstydem, ale dało się funkcjonować... (Ze wstydem bo dobrze to nie wyglądało. Na spotkaniach rodzinnych, w sklepie i na placu zabaw wśród dzie

N i e z b ę d n e lata badań

Image
Do czego pasuje cytryna? Do wszystkiego? Ryb, deserów, dressingów, drinków... O, do kawy nie pasuje, ale już herbatka z miodkiem i cytrynką ma wielu zwolenników. Za chwilę o tym jak ten popularny sposób na przeziębienie może namieszać nam w głowach. Ani herbata ani cytryna ale połączenie herbaty z cytryną już poważnie szkodzi zdrowiu. Naukowcy uspokajają, że dotyczy to bezpośrednio granulowanej herbaty, co też nie jest do końca fair z ich strony bo herbaciane saszetki zapobiegają przenikaniu glin równie skutecznie jak maseczki chronią przed rozprzestrzenianiem się obecnej pandemii. O co chodzi? Liście herbaty zawierają nierozpuszczalny i nieprzyswajalny dla ludzi glin - i w tej formie nie robi nam problemów. Jednak z reakcji herbata - cytryna wytrącają się rozpuszczalne w wodzie sole glinu, które są przyswajalne dla organizmu i kumulowane w nim. Zawsze jesteśmy uspokajani "bezpieczną dawką". Pijesz taką herbatę tylko raz w tygodniu? To już jest 50 razy w roku. Raz dziennie?