Co jeść, czego nie jeść czyli jak wyleczyć AZS

Dużo osób mnie pyta, co właściwie jem. Zawsze mówię o tym, że zdrowo, szczególnie ekologicznie ale widzę, że brakuje konkretów więc dzisiaj opowiem co jem teraz, bez obaw, że objawy AZS powrócą, oraz szczegółowo opiszę unikanie jakich produktów pomogło mi z tego wyjść, z podziałem na to co jadłam i czego nie jadłam w każdym okresie.

Nic nie cofnie straconego czasu ale ta dieta sprawia, że wraca zdrowie sprzed wielu lat.

CZĘŚĆ I

Przede wszystkim nic na co pozwolimy sobie zmagając się z AZS nie może rozszczelniać jelit, dlatego nie jem nic, co zawiera nabiał. dokładnie białka pasteryzowanego mleka krowiego (czekolada, ser, masło, śmietana, itd.).

Drugim takim elementem, którego nie ma w mojej diecie jest gluten. Nie jem nic co zawiera albo może zawierać gluten (m.in. pszenne i żytnie pieczywo, ciasta, panierowane kotlety, nie pije nawet piwa - są najczęściej pszeniczne). 

Na początku nie jadłam żadnych ziaren ani zbóż, nawet bezglutenowych, tak długo aż objawy AZS zniknęły zupełnie, i jeszcze długo, długo po tym. (Miałam stałe, pewne menu (max 10 składników 🙂 ) i piękne ręce. Bałam się próbować cokolwiek nowego, żeby tego nie zepsuć. Paranoja.)

Więc zboża jem, ale dopiero od niedawna, tylko bezglutenowe i w niewielkich ilościach (czarny, brązowy albo dziki ryż, kukurydzę, kaszę gryczaną itp.), niektóre ziarna też (kakao, mielone lub nie migdały, orzechy, kasztany)

Nie piję zwykłej kawy. Chociaż kiedyś piłam kilka filiżanek dziennie, nie rozpaczam, dzięki temu znam smak kawy z topinamburu (dary natury). Polecam.

Unikam produkty, które zawierają zwykły biały cukier rafinowany (sosy, pieczywo, dosładzane dżemy, większość gotowych dań obiadowych).

Słodkim wyjątkiem jest miód, używany z umiarem (do herbaty albo jako składnik deserów).

Nie piję ani nie używam do przygotowania posiłków wody kranowej. Do wszystkiego używam butelkową wodę źródlaną  (od gotowania wody na herbatę, do wody na makaron i ziemniaki) i jeszcze nie mam na to lepszego rozwiązania.

Mięso (przeważnie z kurczaka) bez antybiotyków kupuję w sklepach ekologicznych, w lidlu albo dostaję od cioci 🙂 jajka polecam jeść tylko te ze wsi, "od kur" 😃 nie da się jednym zdaniem opisać dlaczego a nie chcę pisać, że są po prostu smaczniejsze czy zdrowsze od tych z marketu. Moźe tak - nie bez powodu są takie smaczne.

Ryby tylko świeże, z dobrego źródła, bezpośrednio od rybaka (piekę w naczyniu żaroodpornym i przymierzam się zrobić w naczyniu na parze).

Z tłuszczy używam tylko oleje roślinne, głównie oliwę, tylko na zimno.

Nie smażę. Mięso zapiekam w piekarniku, duszę/ blanszuję w małej ilości wody, czasami gotuję na parze razem z warzywami.

Co jest jednak najważniejsze to pochodzenie warzyw i owoców, które kupuję. Wszystko, co jemy pochodzi z rolnictwa ekologicznego, oficjalnie potwierdzonego certyfikatem lub nie (kwestia zaufania). 

Dodatkowo: 

Dobry probiotyk - narine.

Dobry rosół - koniecznie długogotowany. Rozgrzewający, tłusty rosół był nieocenionym źródłem wigoru i energii w trakcie eliminowania węglowodanów, później też. Przede wszystkim pomaga w procesie regeneracji jelit, ale za tłusty może obciążać wątrobę a za słony także nerki. Zła kondycja każdego z tych narządów może właśnie objawiać się tym co nazywamy AZS - zmianami na skórze. To pić czy nie? To zależy od objawów, zaawansowania choroby (szczególnie wątroby). Spróbować można, ale z umiarem I oberwować co dzieje się ze skórą (przede wszystkim polecam rosół z chudego drobiu, gotowany min. 12 godzin, aż się ładnie zabarwi).

Pije dużo soku ze świeżo wyciśniętej marchwi. 

Nie jem nic, czego nie jestem w 100 procentach pewna.

Wszystko gotuję sama w sposób który już znacie.. Yyy z wyjątkiem kilku ekologicznych dań obiadowych 🙂 które można kupić m. in. w sklepach ekologicznych (tak mi się ostatnio gotować nie chce...) Nie jem w restauracjach, na festynach, ani u cioci na imieninach czy weselu u kuzyna i nie dlatego bo jestem dziwna, tylko dlatego, że próbowałam oszukiwać i wiem czego się spodziewać. Wysypka nie dość, ż wraca to jeszcze trudniej jest się jej pozbyć.

Dwa lata za nami. Obecnie ogranicza mnie tylko zwierzęcy nabiał i gluten i nadal jestem w stanie wszystko ugotować (ja wymyśliłam lody z ciecierzycy ale dziewczyny robią serniki bez sera!!!). Internet kipi od przepisów i inspiracji.

CZĘŚĆ II

Etapy rozszerzania diety leczącej m. in. AZS

1, Zaczynałam i polecam zaczynać od diety opartej na gotowanych na parze warzywach, oniskiej zawartości cukrów (cukinia, kapusta, seler), żeby węglowodanami w żadnej postaci, nawet tymi zdrowymi jak kasza czy owoce nie zaburzyć równowagi mikroflory w jelitach.

2. Następnie (po 2-3 tygodniach, lub od zauważalnej poprawy stanu skóry) odbudowywałam ścianę jelit, nie szkodząc przy tym innych narządów. 

Jadłam rosół z wiejskiej kury, gotowane mięso i warzywa z rosołu lub gotowane na parze. Sól (wyłącznie himalajską) używałam tylko do rosołu, przy tym bardzo oszczędnie. Piłam źródlaną wodę i świeży sok z marchwi (szklankę dziennie).

Jeśli zastanawiacie się czy się tym najadałam, powiem tylko, że jadłam nawet por z rosołu... nie było lekko.

(Jeśli mają Państwo objawy AZS w postaci długich, ciętych i krwiawiących ran, prawdopodobnie jest to oznaka słabej kondycji wątroby lub nerek wtedy należy  wyeliminować lub znacznie ograniczyć tłuszcz i mięso (jajka, rosoły, roślinne oleje), do czasu poprawy I pić dużo oczyszczającego wątrobę soku z marchwi.)

Brak węglowodanów w diecie bardzo osłabia. Starałam się w to miejsce jeść dużo tego, co mogłam jeść, głównie warzyw i mięsa ale efekt był taki, że dużo jadłam, dużo przytyłam a nadal byłam słaba. 

10 składników na krzyż. Trwało to tak długo, że myślałam, że tak jest już od zawsze i już zawsze tak będzie. Skóra "uspokoiła się" od razu. Teraz zaczęły mi się goić ręce.

3. Miałam już wtedy tą paranoję o której wspominałam - obawy, że zmiana w diecie spowoduje, że to, co kojarzy się z AZS wróci. Nie wiem jak was bardzo swędzą ręce, ja wtedy wolałabym nie jeść niż jeść coś, co mogłoby powodować nawrót choroby i znowu przez to przechodzić. Ale spróbować można i w końcu wprowadziłam do diety ziemniaki, pieczone albo gotowane na parze. 

Szybka, prosta sałatka, którą często się zapychałam wtedy i zapycham się nadal: 

3 ziemniaki

Marchewka

1/8 selera 

Natka pietruszki, bazylia, rocket (co, kto lubi)

Składniki gotuję na parze (można też zapiekać w naczyniu żaroodpornym w piekarniku), Kiedy ostygną, trę wszystko na tarce na grubych oczkach. Dodaję posiekaną pietruszkę, rocket albo inną zieleninę i podaję z ugotowanym na miękko jajkiem. Teraz solę i dodaję oliwę. Wtedy przyprawiałam tylko świeżymi ziołami.

4. Życie nabierało rumieńców. Wprowadziłam do diety wafle ryżowe i kukurydziane, zawsze bezglutenowe i ekologiczne. Jadłam je z pastą zrobioną z ugotowanych na parze do tej pory wspomnianych warzyw.

5. Stopniowo dodawałam sól, pieprz & kurkumę oraz oliwę.

6. Zaczęłam jeść owoce (świeże banany, konfitury z mango, ze śliwek).

7. Zaczęłam pić herbaty ziołowe (pokrzywę i miętę). Z czasem także z miodem.

A wkrótce też niezwykłą kawę - z topinamburu, z dodatkiem cynamonu i goździków. 

Wtedy piłam czarną, dzisiaj dodaję rozcieńczony kawą bio jogurt kokosowy, jest pyszna.

8. Pierwszy od dawna i jedyny jaki jem do tej pory chleb to przaśny chleb z mąki gryczanej. Skład jest inspirowany przepisem B. Kropki z książki "Ugotuj sobie zdrowie"

Porcja na 2 osoby:

Szklanka mąki gryczanej

Szklanka źródlanej wody

Sól

Ziarna (siemię lniane, nasiona chia, pestki słonecznika, itp.)

Składniki dokładnie mieszam, odstawiam na chwilę. Wylewam na wyłożoną papierem blachę i piekę ok 45 minut w temperaturze 205 st C. Ja podaję z oliwą ale możliwości są ogromne.

Wprowadziłam także gotowany ryż do potraw warzywno - mięsnych i bezglutenowy makaron. Mimo, że bardzo lubię chleb, dania z ryżem, pastę i chrupki kukurydziane, mam więcej powodów, żeby to wszystko jednak ograniczać.

Kolejne warzywa: cebula (tylko gotowana), pomidor, dynia...

9. Włączenie do diety leśnych grzybów i pieczarek. Cudowne czasy..

Szybka zupa grzybowa

Rosół

Pokrojone w kostkę, obgotowane grzyby

Pokrojone w kostkę ziemniaki

Do rosołu (bez mięsa i warzyw) wrzucam grzyby.. Gotuję na małym ogniu aż bulion przejdzie smakiem grzybów. Dodaję ziemniaki, gotuję aż zmiękną. Gotowe.

10. Zaczęłam jeść ciecierzycę w formie pasty do wafli ryżowych lub .. jako składnik deserów. Kakaowe brownie był pierwszym deserem jaki jadłam od 2 - ch lat.

https://www.facebook.com/333562947378526/posts/755134188554731/

11. Jak ja tęskniłam za keczupem i musztardą... Są już na szczęście dostępne w ofercie produktów bio ale zawierają cukier więc jem bardzo rzadko.

12. Gotowe bio dania wagańskie (!), niestety są ale na szczęście tylko raz może dwa razy w miesiącu (jest 6 ciekawych smaków w ofercie lidla. Są też polskie produkcje np. Zakwasownia. Próbowałam raz. Żałuję, że nie mam okazji próbować częściej).

13. Jest i alkohol jeśli ktoś by pytał 🙂 - czerwone, wytrawne wino, oczywiście stemplowane certyfikatem bio.

Pewnie się powtórzę, ale muszę na koniec dodać, że wszystko, co jadłam wtedy i jem teraz pochodzi z certyfikowanych upraw ekologicznych lub nie certyfikowanych ale pewnych źródeł. 

Sama miałam AZS i wiem, że wygląd atopowej skóry odbiera pewność siebie a świąd skóry wykańcza. To jednak jest nic przy tym co przeszłam kiedy syn przez to cierpiał. 

Każdemu rodzicowi życzę, żeby jego koszmar też się skończył. Jeśli wasz pediatra nie ma oprócz sterydów, mleka modyfikowanego, fenistilu i emolientów lepszego pomysłu, żeby pomóc Twojemu dziecku, spróbuj tego.

Zawszę staram się wyjaśnić wątpliwości więc w razie pytań, śmiało piszcie 😉 









Popular posts from this blog

biorezonans? daj pan spokój...

Kilka śniadaniowych propozycji przy chorobach autoimmunologicznych

tylko nie mów tacie..