Posts

Showing posts from August, 2023

żyjemy chwilą

Image
Znajomi od zawsze pytali nie tylko o to jak sobie radzimy obecnie. Pytali również o to, jak to będzie w szkole. A ja od zawsze miałam tyle spraw, w tym wystarczająco zmartwień na głowie, że nie było sensu dodawać kolejnych.  Coś tam jednak się zmieniło, mój syn za kilka dni zaczyna naukę w zerówce.  Czy teraz jest powód żeby się tym martwić? Będą klasowe urodzinki pełne słodkich zapychaczy, których on nigdy nie spróbuje i wycieczki, na które będzie jeździł albo nie, bo jeśli jedną z atrakcji będzie McDonald's, to nie chcę, żeby wracał do domu z poczuciem że jest gorszy. Jeśli jednak nie pojedzie - może czuć się tak samo źle. Co my na to? Nic. Przyjdzie czas, będę wybierać mniejsze zło, dzisiejsze szukanie rozwiązań do sytuacji, których nie ma nic nie zmieni. marz - art fine | Facebook

z rybami mam tylko złe i gorsze doświadczenia

Image
4 i 5 tego dnia urlopu zjadłam  ryb ę.  Pierwszą grillowaną (zamówiłam sama  ryb ę, bez jakichkolwiek dodatków, nawet soli, resztę - ugotowany ryż i surówkę miałam swoje). Nic mi szczególnie po tym nie było i nie łączyłam tego z niczym, dopóki nie zjadłam drugiej, tym razem wędzonej.  Zwykle po wędzonych rybach jeden dzień wymiotuje a dwa boli mnie głowa dlatego od dobrych dwóch lat nie jem wędzonego mięsa. Jednak klimat tegorocznych, naprawdę udanych wakacji zrobił swoje. Uległam pod unoszącym się wszędzie aromatem smażonego oleju i własnym łakomstwem i ostatniego dnia zjadłam kawałek pysznego, wędzonego antara. Nie mam problemów ze spaniem. Sny mam pewnie jak każdy - poryte ale nie budzą podejrzeń. Po pierwszej rybie ogromny, ażurowy żyrandol, który zdobił naszą wakacyjną kawalerkę przyśnił mi się jako wkurzony samuraj 😟 Krzywdy mi nie zrobił, ale sam wyraz jego twarzy trochę wystraszył. Po drugiej rybie było już ciekawiej, ogromne prehistoryczne robactwo łaziło po stropie sufitu, n

wakacyjny dom

Image
Ta ponad 30 kilogramowa torba z jedzeniem była tylko wierzchołkiem góry lodowej. Odkąd pilnujemy diety wszystko w naszym życiu jest nietypowe, nawet wakacje.  O standardowym pokoju z łazienką możemy zapomnieć. Gotowanie "na pełnej parze" wymaga aneksu kuchennego, czyli co najmniej lodówki z zamrażarką, płyty gazowej/ indukcyjnej i oczywiście kuchennego zlewu. Resztę zapewniamy we własnym zakresie, i tym razem też nie żartuje, ten niezbędny sprzęt jest tutaj z nami: - wielofunkcyjny bosch - mieli, sieka i ułatwia życie; -mini piekarnik - smaży, piecze, grilluje i podgrzewa gorącym powietrzem; -garnki, w tym garnek do gotowania na parze z którym zaczynam i kończę dosłownie każdy dzień; - drobne dodatki typu obieraczki, noże i deski. I jak, już to wszystko przytargałam tu ze sobą, mogłabym się stąd nie ruszać 😎 marz - art fine | Facebook

wakacyjna checklist'a

Image
Całkiem nieźle się przygotowaliśmy do tegorocznych wakacji ale chociaż na kilkudniowy wyjazd nad  morzem  zabraliśmy garstkę ubrań i wypełniony po brzegi bagażnik jedzenia, okazało się - za mało.  Mnie samej trudno uwierzyć, że w czasach dostępu do wszystkiego, to wszystko przyjechało na urlop z nami: - na oko jakieś 10 kg dyni i tyle samo batatów - trochę mniej zwykłych ziemniaków - kilka cukinii i pomidorów  - dwa rodzaje mąki bezglutenowej - jajka (!) - królik (!!) - dodatki typu sól, przyprawy i oleje - oraz słodkie zapychacze (w tym soczki, chipsy, lizaki i wegańskie czekolady - w końcu miały to być błogie wakacje). "Resztę kupię na pewno w lidl'u" - j asne, już pierwszego dnia okazało się że "na pewno" było tylko to co wzięliśmy ze sobą. Nigdy nie przyszłoby mi do głowy, że w Niechorzu nie będzie ani lidl'a ani rossmann'a ani nawet najmniejszego śladu zdrowego odżywiania. Jedynym ekologicznym produktem jaki udało nam się znaleźć w całym mieście był

w żywiole ;)

Image
Ilość dyni mnie w tym roku zaskoczyła. Już samym zaskoczeniem było to, że wyrosła - ni stad ni z owąd z zakopanych rok wcześniej obierek 😏 wyszło nam z tego około 100 słoików pysznego kremu. Już nie najgorzej a co jeszcze przed nami? Oby kolejne tyle! 😊😊 tym zajmę się dopiero po wakacjach do zobaczenia po urlopie :) marz - art fine | Facebook

pierwsza para - wizyta

Image
Pasożyty nie są dla nas nowym tematem. Pierwszy raz zasugerował to mój mąż, kiedy syn miał 2 lata. O potrzebie odrobaczania powiedzieliśmy pediatrze. Dostaliśmy na to jakiś syropek. Smakował jak martini. Podobało mi się to odrobaczanie ale efektów nie było.  Biorąc pod uwagę badania jakie teraz przechodzimy, myślę, że tamto leczenie nie było zbyt poważne, nie wspominając już o tym, że lek na bazie ziół mógł być dla niego nie tyle nieskuteczny co wręcz niebezpieczny. Nie wiem czy dziś odważyłabym się na taki krok. Nasza pierwsza wizyta u parazytologa wyglądała inaczej.  Pan doktor zadał dwa pytania - po co dzwonię, na początku "rozmowy", pod koniec dopytał tylko czy mamy psa. Za swój 9-cio (!) minutowy monolog zapłaciłam 350 pln'ów 💥💥 Wykaz badań i polecane laboratorium dostałam na mail. Tanio oczywiście nie było ale czułam, że jesteśmy traktowani "poważnie" i tym razem  nie będę wystawiać syna na leczenie na chybił trafił. Poniżej spis zleconych badań i ich ko
Image
Przerosło mnie ostatnio moje życie ale każde "wychodzenie na prostą" kończyło się jeszcze gorzej. Czas pokaże czy chociaż wyciągnę z tego lekcje. marz - art fine | Facebook