Posts

Showing posts from September, 2023

będzie wege

Image
Nie spodobała mi się diagnoza z gabinetu biorezonansu. Do tamtej wizyty mięso było podstawą diety mojego syna. Właśnie dzięki tej diecie syn ma się dobrze i wygląda tak, że sam lekarz nie dowierza alergiom i historii o AZS, która za nami. My też nie a jednak siedzimy w jego gabinecie bo najwidoczniej jego ładna buzia i dobre samopoczucie nie rozwiązują naszych problemów.. Ale czy dieta bez mięsa rozwiąże?  Nikt mi tego nie obieca, bo nikt naprawdę nie wie. Mogę rzucić się na kolejne wyrzeczenie i co najwyżej pozbawić syna cennych składników odżywczych roztrzaskując się przy tym o kolejną falę krytyki.  Więc dlaczego spróbuję? Olałam w życiu wiele rad mnóstwa wykształconych ludzi. Dlaczego spróbuję tej? Chwilę po tym jak usłyszałam "państwa syn jest typem wegetarianina" i chwilę po tym jak pomyślałam "panie, co pan za bzdury wygadujesz...", pojawiło się zwątpienie. Sama jem mięso tylko okazjonalnie. To nie jest wegetarianizm czyli wybór w imię zdrowia czy heroizmu wo

life's not plastic, it's fantastic!

Image
To niby nieduży ogród a i tak trzeba przekopać, nawieźć, przegrabić i posadzić. Podlewać, podlewać i jeszcze raz podlewać. Chuchać i dmuchać - chronić przed suszą, mrozem, wiatrem, mszycą, pleśnią i ekipą młodego. To mój trzeci sezon, w tym drugi naprawdę udany.  Lubię mieć wypielone i zadbane ale jak nie mam, to mówię, że za rok na pewno się przyłożę... Lubię mieć zapas własnej roboty kremów na zimę ale zaczyna mnie już mdlić na widok kilkunastu kilogramów czekających na swoją kolej zebranych już dawno temu cukinii... Lubię być w ogrodzie wraz ze wschodem słońca, chodzić tam boso, wdychać zapach świeżych liści pomidorów, siadać na parapecie i zachwycać się widokiem rosy na skrzypie... Ale z ręką na sercu, po trzecim roku przyznam Państwu szczerze, że najbardziej lubię nie robiąc nic czekać na nowy sezon :))) W tym tygodniu wykopię buraki, zbiorę ostatnie pomidory, zaprawię ostatni krem, przekopię pole i do zobaczenia na wiosnę! :))) marz - art fine | Facebook

biorezonans - pierwsze wnioski i szok

Image
O biorezonansie pierwszy raz usłyszałam kilka lat temu, syn był wtedy malutki. Zupełnie nie byłam do tego przekonana. Przemówili do nas dobrzy znajomi i rozsądek, który zwyczajnie kazał nam działać. We wrześniu 2022 roku byliśmy w Warszawie na pierwszej diagnostyce biorezonasem. Entuzjazm skończył się na jednej wizycie. Oprócz zaleceń uzupełnienia kilku niedoborów, niczego się szczególnie nie dowiedzieliśmy. Pomyślałam, że to nie jest coś, co odmieni nasze życie. Prawie rok później daliśmy temu drugą szansę, w innym gabinecie. Ta wizyta była inna - rozmowa krępująca, badanie dziwne a wnioski zaskakujące. Pan doktor wydawał się wiedzieć wszystko - "s terydami zepchnęliście problem ze skóry do płuc", krótko nas podsumował. Ze względu na ładną skórę i dobre samopoczucie  syna z niedowierzaniem słuchał opowieści o alergiach, zmaganiach z AZS, astmą i ograniczeniach w diecie, które pozwoliły na chwilę zapomnieć o problemach.  Zmienił zdanie dopiero po badaniu, które faktycznie pot

tylko nie mów tacie..

Image
Nie wiedziałam, że wakacje nad polskim morzem mogą być tak udane. Słońce daje w najlepsze. Ja jestem spalona tak, że śpię już tylko na jednym boku. Młody jest w raju. Ma nowego kolegę i całe 5-6 godzin jakie spędzamy na plaży mamy z nim  kontakt  głównie wzrokowy. Sielanka kończy się kiedy młody krzyczy, że użądliła go osa.  Niby wiem, że to nie koniec świata a i tak z trudem przełykam ślinę bo wiem też co wydarzy się za chwilę - spokojnie, młodemu nic nie będzie, to mój mąż oszaleje. 3, 2, 1... tata: Pokaż! Pokaż to szybko! (syn coraz bardziej płacze) Ja: chodź, przemyjemy to wodą. (nerwowo pociera polik i mówi, że coraz bardziej boli) Tata: osa go użądliła! Ma całe czerwone, już mu to puchnie! (ciepła woda z butelki nie pomaga, stres taty tym bardziej) Ja: podejdziemy do brzegu, przemyjemy to zimną wodą z morza. Tata: przemyjemy wodą? Ty normalna jesteś? Osa go użądliła. Mówiłem ci, uważaj na te osy!! Ja: uspokój się. (i dalej robię swoje - przemywam polik wodą) Tata: jak się uspokój

nie ma co wybrzydzać

Image
Bałam się ostatnich wakacji. Nie mieliśmy jak normalni ludzie noclegu z wyżywieniem ale aneks kuchenny i ponad 30 kilową torbę z jedzeniem. Nie spodziewałam się po tych wakacjach niczego poza gotowaniem, zmywaniem i poczuciem, że czegoś nam brakuje. Ta tęsknota za wygodą i normalnością zaprowadziła mnie w końcu na obiad na mieście. Nie było to oczywiście danie z prawdziwego zdarzenia - zamówiłam tylko grillowaną rybę, dodatki, w tym sól, miałam swoje.  Nie skończyło się źle ale co najmniej dziwnie, jak dokładnie sprawdzą Państwo tutaj .  Nie powiem, że nie było miło czuć przez chwilę że jest normalnie ale zrozumiałam, że nie ma co na siłę udawać że jest.  Zrozumiałam też, że moja dieta służy mi lepiej niż bym chciała, że nie ma tutaj miejsca na ustępstwa ani pokusy i pierwszy raz od dawna z przyjemnością zaczęłam jeść w domu. marz - art fine | Facebook

pora poszaleć

Image
Jeszcze chwilę temu wydawało mi się, że musiałabym oszaleć, żeby zdecydować się na ziołolecznictwo (wyłącznie ze względu na zaawansowane alergie syna). Dlatego nie wiem czy ta choroba doprowadza mnie do szaleństwa czy właśnie chwytam się wszystkiego, żeby przez nią nie oszaleć... Ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu zdecydowaliśmy się spróbować ziołolecznictwa. Już niedługo na blogu historia z gabinetu biorezonansu. marz - art fine | Facebook

kierunek - wstecz

Image
Nie od razu rzuciliśmy się w ramiona dr Ozimka. Właściwie to mój entuzjazm chwilowo odpuścił. Zwolenników odrobaczania znalazłam sporo ale osób, którym to na dobre poprawiło stan zdrowia już mniej. Zanim zdecydowaliśmy się na kolejną wizytę i leczenie farmakologiczne zdecydowaliśmy się zasięgnąć porady jeszcze u innego źródła. marz - art fine | Facebook

damy radę :)

Image
Nie miałam żadnego wpływu na to co wydarzyło się wczoraj, pierwszego dnia w zerówce. Jedyne co mogłam zrobić to nie rozstawać się z telefonem i jako tako się sobą zająć - upiekłam chleb, zjadłam, upiekłam drugi i też go zjadłam. Odebrałam syna tak szybko jak tylko wypadało czyli po pięciu godzinach, chwilę przed planowanym obiadem (i zanim sama zjadłabym trzeci). "no i jak było?", spytałam. "faaaajnie, udawałem kota" 😂😂😂 Chciałam wiedzieć wszystko ale tak naprawdę nic więcej wiedzieć nie musiałam 😏 marz - art fine | Facebook