damy radę :)
Nie miałam żadnego wpływu na to co wydarzyło się wczoraj, pierwszego dnia w zerówce. Jedyne co mogłam zrobić to nie rozstawać się z telefonem i jako tako się sobą zająć - upiekłam chleb, zjadłam, upiekłam drugi i też go zjadłam. Odebrałam syna tak szybko jak tylko wypadało czyli po pięciu godzinach, chwilę przed planowanym obiadem (i zanim sama zjadłabym trzeci).
"no i jak było?", spytałam.
"faaaajnie, udawałem kota" 😂😂😂
Chciałam wiedzieć wszystko ale tak naprawdę nic więcej wiedzieć nie musiałam 😏