nie ma co wybrzydzać

Bałam się ostatnich wakacji. Nie mieliśmy jak normalni ludzie noclegu z wyżywieniem ale aneks kuchenny i ponad 30 kilową torbę z jedzeniem. Nie spodziewałam się po tych wakacjach niczego poza gotowaniem, zmywaniem i poczuciem, że czegoś nam brakuje.

Ta tęsknota za wygodą i normalnością zaprowadziła mnie w końcu na obiad na mieście. Nie było to oczywiście danie z prawdziwego zdarzenia - zamówiłam tylko grillowaną rybę, dodatki, w tym sól, miałam swoje. 
Nie skończyło się źle ale co najmniej dziwnie, jak dokładnie sprawdzą Państwo tutaj
Nie powiem, że nie było miło czuć przez chwilę że jest normalnie ale zrozumiałam, że nie ma co na siłę udawać że jest. 

Zrozumiałam też, że moja dieta służy mi lepiej niż bym chciała, że nie ma tutaj miejsca na ustępstwa ani pokusy i pierwszy raz od dawna z przyjemnością zaczęłam jeść w domu.



Popular posts from this blog

biorezonans? daj pan spokój...

Kilka śniadaniowych propozycji przy chorobach autoimmunologicznych

tylko nie mów tacie..