dobrze już było

Mój syn z atopowego zapalenia skóry sam nagle nie wyrósł. Na jego skórze nie ma śladu choroby i bez wątpienia zawdzięczamy ten spokój diecie. Zanim jednak to się stało każdą wolną chwilę przekonywałam się, że wszyscy mogą nie mieć racji, że można logicznie wytłumaczyć przyczynę powstawania tych stanów zapalnych i raz, na zawsze pozbyć się świądu skóry i ran. Miałam wtedy 30 lat, pierwsze dziecko i żadnej wiedzy medycznej. Odważnie 😎😎😎


Mogliśmy w nieskończoność szukać pomocy u innych, różnych specjalistów. Mogliśmy przeskakiwać z jednego sztucznego mleka na inne, z jednego emolientu na kolejny, próbować metod mokrych opatrunków, może transferu białek, może odczulania albo terapii immunosupresyjnej. Mogliśmy zrobić tak jak należało, bo tak przecież ... należało 😜

Po kilku miesiącach leczenia, zakończonych barwnym pobytem w szpitalu 😎 miałam dosyć rad innych ludzi i zaczęłam szukać rozwiązania w nas. Nawet nie wiem czego dokładnie - jakiej wiedzy i czyjej pomocy.
Przez doświadczenie z "fachową" opieką medyczną (wśród których byli: lekarze rodzinni, personel szpitala, pediatrzy, immunolodzy, alergolodzy a także naturoterapeuci/ homeopaci) bałam się zaufać specjalistom. Z drugiej strony komuś lub czemuś trzeba było zaufać. Byłam wtedy już tak zmęczona bezradnością i niewiedzą - swoją i innych, że przekopałabym się przez Bałtyk gołymi rękoma gdyby mogło to poprawić stan zdrowia mojego syna. To była walka z nie-wiadomo-czym.

Można się śmiać z doktora google. Mnie wysłuchał, doradził i nie skasował 150 zł za wizytę... ale po receptę wysłał do rodzinnego. Coś za coś 😅😅😅


Wszystko zmieniło znalezione w internecie znaczenie "nieszczelnego jelita". Czytałam o tym już kilka lat wcześniej w książkach M. Tombaka, uwierzyłam w to, i nie zwątpiłam kiedy samo odstawienie glutenu i nabiału zwierzęcego z diety pomogło tylko na chwilę. 

Gorzki zawód nadziei pokładanych w dietę trwał kolejne, długie tygodnie, młody był regularnie na sterydach, ja ledwo rzucałam cień za sobą kiedy w końcu, na jednej z grup poświęconych naturalnym terapiom leczenia wpadł mi w oko protokół leczenia Hashimoto. Trzy strony o szkodliwym wpływie glutenu, nabiału zwierzęcego, cukru i chemii zawartej w żywności. Z dnia na dzień dziecko zaczęło się "goić".

Przez kolejne 4 lata cieszyłam się promienną, zdrową skórą dziecka i jego dobrym samopoczuciem a jednak coś było nie tak. Mój syn miał wręcz niepochamowany apetyt - zaczął jeść mięso, różne warzywa, uwielbiał owoce, zaczęliśmy pozwalać mu jeść słodycze a on w ogóle nie przybierał na wadze. Z mocno rozszerzoną dietą coraz częściej pojawiały się objawy astmy, głównie płytki, świszczący oddech i chwilowe pogorszenie samopoczucia. Zaczęły się także nowe problemy, takie niby nic ale zawsze coś - niepozorny, poranny katar. To bardziej katar, nie astma otworzył mi oczy po długiej drzemce. Po AZS mocno potrzebowaliśmy odpocząć ale nie mogliśmy udawać, że wszystko jest w porządku.

Dotarło do mnie, że dobrze już było a przed nami kolejne, spore wyzwanie. Nie będzie netflixa wieczorami ani normalnego życia ale ja już to kiedyś przerabiałam, AZS też mnie chciało wykończyć.


Trudno to przyznać ale po takim czasie, po AZS zostały już tylko.. plusy :) fatalne doświadczenie dodało nam siły a urok życia w nowym domu, pozwolił nam, mojemu mężowi i mnie, dojść do siebie. 
Dlatego, jeśli trzeba będzie kopać pod Bałtykiem, nie spać przewracając biblioteki do góry nogami, czy zbierać zioła na zboczu Ałtaju, dni porannego kataru i astmy są w tym domu policzone.






Popular posts from this blog

biorezonans? daj pan spokój...

Kilka śniadaniowych propozycji przy chorobach autoimmunologicznych

tylko nie mów tacie..