Mój najgorszy "post"

Mam do siebie spory dystans dlatego postanowiłam się z Państwem tym podzielić .. Śniła mi się fioletowa pietruszka :))) chociaż nigdy nie mam normalnych snów i naprawdę rzadko sprawdzam ich znaczenie, tym razem zajrzałam do sennika. "Robisz awantury o nic" przeczytałam i pierwsze co przyszło mi do głowy... dobrzy są :) robienie awantur o nic - to ja. I tak przypadkiem, zostałam na zaskakująco zajmującej stronie z której dowiedziałam się o istnieniu i sensie wielu ciekawych, nowych dla mnie spraw, w tym właśnie o głodówkach (czyli postach) i ich niesamowitych właściwościach i na tym się szczególnie skupiłam.


Jedną z moich wad właśnie poznaliście. Zaletą we mnie jest to, że dobre pomysły realizuję od ręki. I tak głęboko przekonana, że tego właśnie potrzebuję następnego dnia zaczęłam swój pierwszy w życiu poważny (ale nie do końca przemyślany) post. Jak pewnie wiecie moje "poprzednie" życie, więc życie oparte na tzn. marnych nawykach żywieniowych przyczyniły się do rodzinnych problemów z AZS. To już historia ale jeśli chodzi o moje zdrowie - nadal jest nad czym pracować. Dzisiaj zapraszam na ośmiodniową relację z podjętej próby bycia zdrowszym człowiekiem ;)

Dzień 1

Przyznam szczerze, że post zaczynam na lekkim kacu ;)) Jest... jak na kacu, nie chce się nic, w tym jeść. Coś mi mówi, że dam temu z łatwością radę... jakże ja się jeszcze zdziwię... :)

Dzień 2

Mam ochotę coś zjeść. Muszę się koniecznie czymś zająć, żeby albo nie oszaleć albo nie zeżreć wszystkiego na co spojrzę. Nie jestem głodna ale ciągle myślę o tym co bym zjadła gdyby nie ten chory pomysł, żeby nie jeść...

Dzień 3

Budzę się około 3 nad ranem. Mam wrażenie, że w pokoju jest za mało powietrza. Czuję się słabo, słabiej niż wcześniej. Jest mi strasznie zimno. Mam lodowate ręce i stopy. 
Myśli o jedzeniu, a wręcz o poddaniu się siedzą mi w głowie do późnej nocy. Na chwilę pomagają częste, gorące kąpiele i .. sok z marchwi :) pyszny, słodziutki sok z marchwi.. :))

Dzień 4

Wstaję podejrzanie syta i pełna energii.
Jeśli kiedykolwiek czytałam o świetnym samopoczuciu w trakcie głodówki, dzisiaj mogłabym w to uwierzyć.

Dzień 5

Nie wierzę, że jeszcze kiedyś mogłabym się obudzić z większym rozczarowaniem (no jak? - ktoś mógłby - wczoraj byłaś taka "zadowolona".. No to słuchajcie, co odwaliłam ;) ). Miałby to być 5 dzień mojego postu a jest.. pierwszy właściwy (?!). Tak wyszło, że przez pierwsze ponad trzy dni tego "postu na wodzie" piłam sobie soczek z marchwi... Nie wiem, czy poszłabym na to gdybym doczytała i przyswoiła treść "o samej wodzie"... 7 dni o samej wodzie?! A ja właśnie kupiłam 10 kg marchwi na sok :D ) będę z Państwem szczera, do tej pory smak tego soku, pomagał mi zawzięcie brnąć w moim uporze..

Eeehh... No to zaczyna się 5 dzień postu zupełnie o samej wodzie. A jest dopiero 7:00. Do końca zostały 3 dni (niecałe), pociesza mnie fakt, że to już niby "tylko" 3 dni... nie, wcale mnie to nie pociesza - to nadal aż 3 dni.
Chociaż na drugie mogłabym mieć "nigdysięniepoddawaj", w tej sytuacji nie czuję, że dam radę temu sprostać.

Godziny mocno popołudniowe, nie wiem skąd mi się to nagle wzięło - czuję, że mogłabym góry przenosić. Oprócz tego, że mam sylwetkę z lat podstawówki, mam niesamowitą energię, a przypomnę, że od 5 dni nic nie jem.

Dzień 6

Budzę się kompletnie zniszczona :/ ale daję temu szansę, bo to już tylko dwa dni do finału.
Popołudniami jest łatwiej. Wybija 15:00 a ja znowu mam w sobie niepojęte pokłady energii. Jeśli ktoś by się zastanawiał "po co ona to robi, jeśli tak ją to męczy" - nie dziwi mnie to :)) przyszło mi teraz, poprawiając ten tekst, to samo do głowy :) ) hmm.. widocznie tak chciałam, nie ma czego drążyć. 

Dzień 7

Co by się dzisiaj nie wydarzyło, już wiem, że dotrwam do jutra. Trochę żałuję, że wystartowałam z false start'em bo chociaż ani tego nie czuję, ani tego nie widać, sama wiem, że moje ciało nie wypracowało założeń z pełnej, trwającej 7 dni głodówki. Spróbuję zrobić to lepiej następnym razem.

Parę minut po 15:00 - miało być z górki, a mało mi brakuje, żeby na kilka godzin przed metą się poddać. Zdecydowanie - najgorszy dzień.




W y t r w a ł a m w t y m s z l e ń s t w i e :
Pierwszy dzień po zakończeniu postu "na wodzie"

Miało być 7 dni postu "na wodzie" - nie wyszło, były 3 ale ani bym tego nie chciała ani zwyczajnie nie dałabym rady wytrzymać ani jednego dnia dłużej.

Pierwszy wniosek - jestem dziwna, szczera ale dziwna. Przeczytajcie jakikolwiek, inny komentarz z podobnego doświadczenia. Podpowiem, one brzmią tak: "czuję się lekko, zdrowo i bez problemu kolejne kilka dni trzymam się na rozcieńczanych sokach i warzywnych wywarach wegańskich...". Poważnie?
Może nie jestem głodna ale mam niesamowitą ochotę coś zjeść i nie będę udawać, że taka wyposzczona świetnie się czuję. 
Trudno mi myśleć o czymkolwiek innym niż fajny obiad więc kiedy doczytałam, że pierwszego dnia po poście jedyne na co można sobie pozwolić to rozcieńczane wodą soki...nie chciałabym nikogo zniechęcać ale dla mnie ten post to nie kończący się dramat.

Drugi wniosek jest taki, że ja faktycznie, w lepszym lub gorszym stanie nie jadłam tydzień i włos mi z tego powodu z głowy nie spadł, mogę szczerze przyznać, że opowieści o tym, że każdy dorosły człowiek potrzebuje co najmniej 2000 kalorii dziennie to zwyczajne brednie.

Drugi dzień po zakończeniu postu "na wodzie"

Tu nie ma co wiele komentować.. Jak na załączonej fotografii widać, tak wyglądam czekając na miskę ryżu :)))

Ostrożnie ale wracam do moich stałych posiłków, których objętość bardzo staram się ograniczyć.


***************


Czy polecam takie głodowanie? Jak najbardziej. Nie wiem czy zdecydowałabym się na to gdybym była świadoma wszystkich zasad - prawdopodobnie nie. Następnym razem, a obiecałam sobie, że taki będzie, podejdę do tego świadomie, zacznę i skończę jak trzeba ale trzy nie siedmiodniowy post, niech to będzie trudne ale nie wyniszczające.

Zrobiłam to raz, i jak Państwo widzą, marnie się za to zabrałam, nie czuję się więc w tym temacie specjalistką, żeby kogokolwiek namawiać do podobnych eksperymentów. Zalet jest z pewnością wiele, dla niektórych zapewne są też przeciwskazania dlatego
polecam poczytać więcej o właściwościach postów i ich niesamowitym wpływie na regenerację zdrowia u właściwych źródeł!



Popular posts from this blog

biorezonans? daj pan spokój...

Kilka śniadaniowych propozycji przy chorobach autoimmunologicznych

tylko nie mów tacie..