Prestiż na raty

Kiedyś facet w domu siedział i sprzęty naprawiał. Dzisiaj facet to gadżeciarz, stać go to woli nowe kupić. Kobiecie, coraz mniej ostrożnej, za to pani bardzo modnej, przestało to przeszkadzać. Para idealna. Czy przyznajemy się do tego czy nie, to jeśli nie my, to nasze dzieci lub rodzice biorą udział w wyścigu na lepsze, szybsze, nowsze lub bardziej vintage niż nasze prababki.. Rynek daje, a my

bierzemy bez namysłu, nawet kiedy już nie mamy za co brać, to i z pustego pozwalają nam trwonić. Czy przypadkiem nie zastawiliśmy rozsądku pod kredyt na pozornie wygodniejsze życie?

Nie potrafimy przestać

Ile by nie było wódki na melanżu, to nam Polakom, zawsze zabraknie. Z wypłatą mamy to samo, zawsze jest za mała i to nie jest kwestia inflacji, po prostu im więcej zarabiamy tym więcej wydajemy. Poddajemy się presji świata mody, technologii, nawet modnym nawykom żywieniowym. Przekonują nas do tego stylowe magazyny, portale internetowe, ale głównie baaa otoczenie - rówieśnicy i sąsiedzi. Oni mają, my też chcemy to wszystko mieć. Tu i teraz. A odkładanie? Oszczędzanie? Nie, przede wszystkim rozkładanie, rozkładanie na raty.

A tymczasem na lekcji ekonomii następująca wieść się niesie..

👉 sukces każdej gospodarki gwarantuje wzmożona konsumpcja, czyli wydawaj Polaku swoje oszczędności a my ci damy pracę, podwyżkę i towary w sklepie

👉 bezpieczną rezerwą każdego Polaka powinna być równowartość 6-krotnego wynagrodzenia, trzymana choćby w skarpecie

Niestety w większości pierwszą część bierzemy sobie bardzo do serca i rozkręcamy gospodarkę ponad swoje faktyczne możliwości, drugą przesypiamy. Ratujemy się kredytami przy każdej okazji. Bierzemy na wszystko, na remonty, samochody, sprzęty rtv i agd, wakacje, prezenty

świąteczne i inne głupoty (w niektórych gospodarstwach domowych miesięczna kwota łącznych kredytów konsumenckich, innych niż hipoteczne wynosi nawet 500 złotych!).

Polityków rozpiera duma, bo gospodarka kwitnie, a tajemnicze PKB pnie się w górę. Rozchodzą się kredyty. Radują się ekonomiści, zacierają ręce bankierzy, a coraz bardziej spłukani konsumenci szukają zadowolenia, tam gdzie na dłuższa metę nie znajdą- w zakupach.

Niby-mała-ratka

Bo ile trwa radość z roztrwonionych PLN-ów? O ile nie zadowala Cię argument "mam tak mało, że nie przeszkadza mi mieć jeszcze mniej" 🙂 to krótko.

Na dłuższą metę, zakupy, zwłaszcza te na kredyt to coraz większe raty, coraz więcej rat. Coraz mniejsza realna miesięczna kwota do wykorzystania na najpilniejsze potrzeby, niespodziewane wydatki. To także mniejsze poczucie bezpieczeństwa finansowego. Mniejsze

możliwości. Niezrealizowane inwestycje i plany. Każda mała, najmniejsza rata na zbędny wydatek, to ogromny krok wstecz od wielkich celów, projektów i majątków. Nasze ciężko zarobione pieniądze zamiast inwestować w siebie, swoją wartościowa przyszłość i przyszłość

swoich rodzin, oddajemy za bezcen, próbując stać się kimś kim i tak nigdy nie będziemy.

Odpuść

A co się stanie jeśli na chwile zostaniemy w tym wyścigu w tyle? Yyyy nic? Potraktuj to jako challenge, choćby miesięczny. Rzadziej odwiedzaj sklepy internetowe, aukcje na fejsie i centra handlowe. Daj sobie dzień, zanim wydasz kolejne PLN-y na to, co "wyjątkowo" wpadło ci w oko. Zastanów się kilka razy czy na pewno tego potrzebujesz.

Pomyśl, jak długo i ciężko musisz pracować, żeby teraz tak lekką ręką roztrwonić ten hajs. Czy warto?

Wiem jakie są polskie realia. Odłożenia równowartości sześciu  wypłat na czarną godzinę można nie dożyć... Ale warto chociaż spróbować wydawać mniej niż się zarabia. Jeżeli znany jest ci syndrom niespodziewanego

wydatku, albo czasem brakuje ci do pierwszego, daj temu szanse 🙂

👉 Przelicz w tym momencie sześciokrotność swojej pensji i pomyśl czy ta gotówka nie rozwiązałaby większości twoich finansowych zobowiązań

Poczuj już dziś jak to jest mieć poczucie finansowego bezpieczeństwa i grubszy portfel 🤞🤞🤞




Popular posts from this blog

Specjalista ds. żywienia :)))

azs zmienia wszystko