Ziołolecznictwo jest ok ale stosowane u zdrowych ludzi. Trochę tak wydawało mi się przed podjęciem leczenia w gabinecie biorezonansu, po zakończonym leczeniu jestem tego pewna. Ponieważ uważam, że nikt nie powinien sugerować się i leczyć suplementami dobranymi indywidualnie pod wyniki badań i predyspozycje mojego syna nie zdradzam żadnych szczegółów dotyczących nazw przepisanych mu leków ani ich dokładnego składu. To była terapia przeciwwirusowa, oparta na ziołolecznictwie. Leczenie zaczęło się już kolejnego dnia po naszej pierwszej wizycie w klinice biorezonansu. Wiedziałam, że żaden z leków nie zawiera nabiału ani glutenu więc nie przyszło mi do głowy, żeby sprawdzić skład. Zjedliśmy śniadanie, rozpuściłam granulkę w wodzie i bez żadnego zastanowienia podałam synkowi lek. Wypił i powiedział, że na opakowaniu jest jabłko... Jabłko? Tak, jabłko, które jest w stanie doprowadzić mojego syna do wstrząsu anafilaktycznego, bo podobnie jak mleko, gluten i orzechy w skali od 1 do 1...